piątek, 24 września 2010

Dzisiejszy poranek :-(((

5:10  - pierwszy poranny spacer z moim psem. Dramat, że tak wcześnie, ale cóż - proza życia i ......
Tak, w takich sytuacjach żałuję, że nie jestem dwumetrowym dryblasem o aparycji znanych pięściarzy i maksie mięśni na sobie!!!!
Spotkałam faceta, który prowadził dwa starutkie psy (owczarek niemiecki oraz czarny kundel większych rozmiarów). Niebyłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że psy były wychudzone (rzuciłam pytanie do faceta: dlaczego one są takie chude? ale odpowiedzi nie dostałam), że prowadził je nie na smyczach lecz na łańcuchach, a chodnik którym szedł prowadzi jedynie w stronę lasu! Przystanełam i patrzyłam, w którą stronę poszedł. Facio wiedział, że go obserwuję, bo co chwilę się oglądał i zamiast do lasu skręcił do ostatniego bloku. Obeszłam osiedle i nasłuchiwałam czy usłyszę gdzieś dźwięk łańcucha, czy może pisk lub wycie porzuconego psa, ale była cisza. Facet miał ze sobą reklamówkę i w ręku coś na kształt grubszej tyczki, jakby do rozgarniania liści lub śmieci.
Może ponosi mnie moja wyobraźnia, może nie, ale w tej właśnie chwili chciałam być tym drągalem, bo mogłabym podejść (nawet po ciemku) do gościa i wyciagnąć od niego informację co zamierza zrobić i czy aby na 100%, to co planuje nie ma nic wspólnego z krzywdzeniem psów!!!!
Ktoś może powiedzieć, dlaczego nie wezwałam policji? 
Niestety - zanim by patrol przyjechał, to faceta już by dawno nie było, zatrzymać go nie miałam jak, a i za ciemno było żeby zrobić zdjęcia komórką, żeby jakoś dziada rozpoznać.
Po pracy wyruszę po okolicy i poszukam czy aby te biedaki nie zostały gdzieś w lesie przywiązane. Na szczęście jest sezon grzybowy, więc sporo ludzi sie kręci i jest szansa na odnalezienie psiaków o ile je wyprowadził i zostawił.
Proszę każdego, kto znjadzie porzucone zwierzę, bywa że przywiązane do drzewa, o reagowanie i niesienie pomocy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz