poniedziałek, 27 września 2010

I po sobocie :-))


Cieszę się, że wszystko poszło zgodnie z planem, choć może nie do końca, bo nie było z nami Krzycha (cóż, życie - nie zawsze można pojechać), ale dałyśmy radę z Anią i Marzenką ;-))
Aura nam dopisała, było cieplutko i słonecznie, aż żal było patrzeć na te nasze cuda żebrzące wzrokiem i skowytem o skrawek wolności. 
Każdy przyjazd do nich, to istne szaleństwo, każdy psiak próbuje zwrócić na siebie uwagę, żeby go czasem nie pominąć w okazywaniu czułości i zainteresowania. 
Ta sobota, była dla części z nich prezentem, który dostały pierwszy raz od bardzo dawna.Tym darem była odrobina swobody - jedne z nich poszły na spacerki na smyczkach, inne miały bieganko na wybiegu  (szczęście, że udało się doprowadzić do jego wykonania ).
Patrząc na zachowanie psiaków, można poobserwować proces uczenia się przez nich funkcjonowania na zewnątrz kojca, a przecież kiedyś było czymś naturalnym dla nich. Prawdą jest, że choćby w schronisku była najlepsza opieka, to nie zastąpi ona miłości dobrego właściciela, ani radości spacerów z nim.
Asymilacja przebiega dość pomyślnie, choć niektóre psiaki czuły na początku oszołomienie. Niektóre nie miały pojęcia co mają zrobić z tą swobodą, którą im podarowano. Dziadziuś, dla przykładu, pozostawiony sam na wybiegu (na próbę) po obwąchaniu terenu stanął pod bramą i wodził wzrokiem za nami ... Faktem jest,że ten pies jest niemożliwą wręcz przylepką i nikt mi nie powie, że z wiekiem wyrasta się z chęci przytulania - nawet postawa psa temu zaprzecza. Dziadziuś jeśli tylko ma okazję dotknąć człowieka, przytula się bardzo mocno i pragnie tego kontaktu ogromnie. Byłabym niesprawiedliwa, gdybym tylko jemu przypisywała takie zachowanie - każdy z naszych podopiecznych na widok opiekunów szaleje z radości i każdy z nich wyrywa się do tulenia. Gdybym tylko miała na to wpływ i możliwości, ehhh........ żadne z tych stworków nie znało by braku miłości i opieki.
Nie ukrywam, że gdyby było nas więcej można byłoby więcej zdziałać, ale kto wie może jeszcze się uda namówić jakiś fajnych ludzi o sercu otwartym na niedolę zwierząt, którzy pomogą nam nie tylko w wyprowadzaniu psów na spacery,ale także w uczeniu ich ponownego funkcjonowania na wolności.
Załączam filmik ze spaceru z Kolą i Przestraszonym - to tylko chwilka, bo później były biegi - był ubaw po pachy i weryfikacja naszej kondycji, ha ha ha - trzeba było to zobaczyć :-)))

Spędziłyśmy z Anią jakiś czas z naszymi psiakami i po kilku rundkach zganiane i zmęczone, ale bardzo szczęśliwe zebrałyśmy się do domów - do naszych osobistych stworzeń, aby i nimi się zająć.
 


2 komentarze: