wtorek, 12 października 2010

Kolejny psi dramat - Mała Misia...

Historia Małej Misi jest smutna, jak każdego zwierzaka, który trafia pod opiekę schroniska czy przytuliska.
Jeszcze tydzień temu mieszkała ze swoim ukochanym panem w domu. Miała swoje łóżeczko, swoją miskę, miłość właściciela, opiekę i poczucie bezpieczeństwa. Niestety jej świat runął, pozostały zgliszcza i pył! Jej ukochany pan - umarł!
Pieska nikt z rodziny nie chciał - najłatwiej było się go pozbyć, bo właściciel nie żyje więc nie będzie wiedział, że suczka cierpi nie tylko z powodu jego utraty, ale także z powodu wyrwania jej z jej cudownego świata, w którym do tego czasu beztrosko sobie żyła.
Misia bardzo płacze w przytulisku, szuka kontaktu z człowiekiem, wtula się pyszczkiem pod pachę gdy się tylko obok niej kucnie, tak jakby chciała się schować przed całym okrucieństwem świata, tak jakby wierzyła, że gdy wyjmie pyszczek okaże się, że to wszystko to tylko zły sen.
Wołam o pomoc dla tej psinki, wołam o dobry kochający dom.
Misia jest bardzo  łagodna i przyjaźnie nastawiona. Mieszkała w bloku, więc kwestia adaptacji jej do życia w mieszkaniu nie jest konieczna. Obowiązkowa byłaby natomiast opieka i przez dłuższy pilnowanie na spacerach, żeby nie pobiegła do swojego starego domu.

Los bywa okrutny i nieprzewidywalny. W jednej chwili życie zmienia się nie do poznania, a nowa sytuacja staje się dramatem! Nic na to nie poradzę, ale spróbuję (choćby za pomocą wpisów w sieci) mówić o takich sprawach jak najwięcej - może dzięki temu uda się pomóc takim biedactwom jak Mała Misia, jak Rysia (która przecież też staraciła pana, choć okoliczności były inne, ale nie mniej dramatyczne), Krawacik i wszystkie porzucone, niechciane i zapomniane istoty.
Mam nadzieję, że mi pomożecie, podsyłając te historie swoim znajomym, a oni kolejnym dobrym ludziom. Może kogoś z nich urzekną te słodkie pyszczki i pełne bólu i nadziei spojrzenia. Może ktoś zechce podarować im miejsce w swoim sercu i ... domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz