czwartek, 18 listopada 2010

Czy to się nigdy nie zmieni?!


Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się móc powiedzieć o naszym gatunku, że jesteśmy udani - no bo że idealni, to raczej nie ma szans. Oczywiście nie generalizuję - wszak trafiają się diamenty, co podnosi mnie na duchu. Chciałabym aby te wyjątki zaczęły stanowić regułę, a to co dzisiaj jest normą, było piętnowane i stanowiło marginesik na kartce z naszego życia.
Marzenia, marzenia, marzenia.... ale czym byłoby życie bez nich.... Pewne chińskie przysłowie mówi o tym, że czasem większym szczęściem jest niespełnione marzenie niż to, które się ziściło. Generalnie mogłabym się nawet zgodzić, ale nie w przypadku marzeń o poprawie losu i szczęściu dla zwierzaków. To marzenie niech się spełni nawet w tej sekundzie, a z pewnością będę się cieszyć do końca życia!!!
Trochę się rozpisałam, ale te przemyślenia nie są bez związku z tematem, który mnie wzburzył, a raczej zatrząsł mną jak potężny wybuch posadami świata!!!
LUDZIE do jasnej cholery, dlaczego nie potraficie pojąć, że to wy macie przewidywać i myśleć za swoich pupili w  wielu kwestiach?! Czy tak trudno jest przewidzieć, że piesek bez smyczy może pogonić za kotem, innym psem czy samochodem? Czy tak trudno jest przewidzieć konsekwencje jakie mogą mieć miejsce dla naszego pupila????
Ostatnio dowiedziałam się, że sąsiadowi zaginął pekińczyk. Czarna rozpacz w domu, plakaty, poszukiwania, ale...... Rodzinka miała dwa psiaki i oba kilka razy dziennie wyprowadzane były bez smyczy. Kiedyś zwróciłam uwagę (ot taka mam upierdliwą naturę),ale usłyszałam że one się ładnie pilnują.... Okazało się, że do czasu! Nie pierwszy raz widziałam jak biegają poza zasięgiem wzroku i głosu właścicieli, podprowadzałam je lub mówiłam opiekunom gdzie są psy, ale nic to nie dawało, one nadal biegały luzem i nagle okazuje się, że oba pobiegły w świat!!! Spanielek wrócił w nocy,a  pekińczyk nie wrócił do domu od tygodnia.
Spotkałam wprawdzie poszukiwanego  w dniu jego ucieczki i próbowałam go zagonić do domu,ale spotkałam moje małe wolontariuszki, które miały milion spraw do omówienia i psiak mi zniknął z pola widzenia. Nie przypuszczałam, że oddala się tak że już nie wróci.
Mam wyrzuty sumienia, bo gdybym wiedziała że jestem o krok od jego dramatu, pewnie inaczej bym postąpiła, a teraz psiak może od kilku dni leży gdzieś martwy... może potrącił go samochód, może poszarpały go inne psy,a  może kto wie jeszcze błąka się gdzieś w panice po lasach, głodny i przerażony.....

Kolejny raz proszę o zdrowy rozsądek, o zapobiegliwość, o prowadzanie psiaków na smyczach (nie dla mojego widzi mi się,a dla ich własnego bezpieczeństwa). Proszę kolejny raz o to i prosić będę zawsze, choć nie za każdym razem w przyjaznym tonie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz