sobota, 6 listopada 2010

I jak tu sie nie wkurzać???!!! Ciąg dalszy dramatu Malej Misi!!!


Kilka tygodni temu pisałam o suni, która trafiła do przytuliska po śmierci swego pana. Była u nas kilka tygodni. Być może byłaby do dzisiaj, a może miałaby już dobry stały dom, ale....

Historia tej suni wzruszyła pewną panią z daleka (ponad 400 km od nas), która bardzo chciała ją zaadoptować. I żeby nie było, że skoro tylko pojawił się ktoś na horyzoncie psiak została zapakowany i wysłany niemalże pocztą, żeby tylko go wypuścić z przytuliska. O NIE!!!
Były wielogodzinne rozmowy, poszukiwania kogoś zaufanego do kontroli domu przed adopcją, poszukiwanie transportu, zbieranie pieniędzy żeby Misia mogła pojechać, itd.

Dzięki zaprzyjaźnionym ludziom z sieci udało się nawiązać kontakt z fajnym człowiekiem, który poświęcił swój czas i odwiedził potencjalny dom w zakresie kontroli warunków oraz poznania pani, która była zainteresowana pomocą dla Misi.
Wszystko wyglądało cudownie, zarówno K., jak i ja byliśmy zadowoleni z kontaktu z panią E., z poziomu warunków jakie oferowała dla nowej podopiecznej oraz z jej świadomości z zakresu potrzeb zwierząt i jej serca dla nich (ma adopcyjnego psiaka i kotkę).
Wszystko układało się jak w bajce, super kobieta, super dom, super warunki, transport nawet już udało się dogadać, nawet pieniądze się uzbierały, bo są ludzie którzy chcą pomóc  w takich sytuacjach. Pani E. nie dokładała się do niczego, nic ze spraw "logistycznych" jej nie dotyczyło, a psiaka chciała jak najszybciej.
I stało się - Misia pojechała do nowego domu. Serce nam rosło z radości i nadziei, że kolejna bidulka dostała szansę i że jej los odmienia się na lepsze.
Pierwsze dni były troszkę trudne, ale psiaki w końcu jakoś się dogadały, komunikacja z kotem jest nadal niemożliwa do osiągnięcia (uprzedzałam o takim wariancie), ale oprócz tego okazało się że pani E........po dwóch tygodniach, jest już zmęczona opieką nad dwoma żywiołowymi psiakami, sprzątaniem po nich, problemami żywieniowymi, wyprowadzaniem na spacery po ogrodzie itd........ Usłyszałam, że się kobieta przeliczyła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wytłumacz to temu stworzeniu człowieku, że masz go dosyć bo za bardzo pragnie być w centrum zainteresowania, bo walczy o pozycję, bo boi się kolejnej utraty kogoś kogo obdarza zaufaniem, bo.........

Zawsze powtarzam, żeby się 100000000000000000000000000000000000000 razy zastanowić, zanim przez dobre chęci wyrządzi się kolejną krzywdę!
I jak tu nie przeklinać, nie krzyczeć, nie kopać??? Jak tu być spokojną i zrównoważoną osobą, gdy ludzka bezmyślność bierze górę i to u dorosłych osób, mających (tak mi zdaje) poziom świadomości bardziej zaawansowany niż u małolatów???

Ogólnie rzecz ujmując, jesteśmy w punkcie wyjścia. Misia czeka na nowy dom, w którym będzie jedynym oczkiem w głowie swoich opiekunów. Sunia do czasu znalezienia domu pozostanie w Wielkopolsce.
Pomóżcie kochani zabrać ją tam, gdzie zazna spokoju i opieki na zawsze.

1 komentarz:

  1. Mała Misia znalazła dom dość szybko w zachodniopomorskim i trafiła do bardzo fajnej rodzinki, w której akceptuje inne zwierzęta i domowników rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń